W 1972 roku Bergman pokazywał na festiwalu w Cannes Szepty i krzyki. Wtedy to spotkał słynną aktorkę, Ingrid Bergman, której obiecał rolę w którymś ze swoich kolejnych filmów. Na pomysł Jesiennej sonaty wpadł cztery lata później, bezpośrednio po załamaniu nerwowym (spowodowanym aferą podatkową z 1976) i pobycie w klinice psychiatrycznej. Być może dlatego często podkreśla, że pomysł na ten film powstał w nieświadomy sposób, narodził się sam: Nigdy nie mogłem się dowiedzieć, jak doszło do Jesiennej sonaty. (...) Dlaczego nagle się pojawiła i wygląda jak wygląda, zupełnie jak sen?
Film jest dramatem, rozgrywającym się w zasadzie w przestrzeni pomiędzy dwiema kobietami – matką i córką. Charlotta – światowej sławy pianistka, która, zapomniawszy o rodzinie, w całości poświęciła się sztuce - przeżywa depresję po śmierci swojego przyjaciela, Leonarda. Na zaproszenie córki i jej męża przyjeżdża ze Szwajcarii do małego prowincjonalnego zboru protestanckiego w Szwecji. Matka jest oburzona, że Eva bez jej wiedzy wzięła pod opiekę swoją upośledzoną i oddaną przed laty do przytułku siostrę – Helenę. Będzie to pierwsza, ale nie jedyna rysa w atmosferze pozornej, uprzejmej obojętności między nimi..
Jesienna sonata, kameralny rodzinny portret przeradza się w psychodramę ujawniającą sprzeczne uczucia, jakimi targane są obie kobiety. Bergman niejednokrotnie podkreślał, że najważniejszym, najbardziej dojmującym doświadczeniem egzystencjalnym w życiu człowieka jest upokorzenie, że to ono determinuje najczęściej kontakty między ludźmi. Jesienna sonata jest w jego filmografii jednym z obrazów udowadniających tą tezę.